Typ tekstu: Książka
Tytuł: Klechdy domowe
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1960
pierwsze zapowiedzi naszego ślubu. Potem nic już nas rozdzielić nie zdoła.
Z niecierpliwością wyczekiwał Wit dnia zaślubin. Ogłoszono pierwsze i drugie zapowiedzi. Sołtys z Tupadeł kupił już w strzelińskiej karczmie trzy beczki piwa na wesele, a sołtysowa wyjęła z malowanej skrzyni czepiec, haftowany złotogłowiem, na oczepiny najstarszej córy.

Latarnik przygotowywał izdebkę w baszcie na przyjęcie urodziwej, młodej żony. Wesoło patrzył na puste morze i śpiewał:
Rycz, kusy Purtku,
wyj głośniej jeszcze,
nic mi nie zrobisz
ani Agnieszce,
jutro ślub wezmę
ja i Agnieszka,
a na latarni
szczęście zamieszka.
A jednak ostatniej tej nocy przed weselnym dniem zaszła rzecz straszna a niespodziewana
pierwsze zapowiedzi naszego ślubu. Potem nic już nas rozdzielić nie zdoła.<br>Z niecierpliwością wyczekiwał Wit dnia zaślubin. Ogłoszono pierwsze i drugie zapowiedzi. Sołtys z Tupadeł kupił już w strzelińskiej karczmie trzy beczki piwa na wesele, a sołtysowa wyjęła z malowanej skrzyni czepiec, haftowany złotogłowiem, na oczepiny najstarszej córy. <br><br>Latarnik przygotowywał izdebkę w baszcie na przyjęcie urodziwej, młodej żony. Wesoło patrzył na puste morze i śpiewał:<br> Rycz, kusy Purtku, <br>wyj głośniej jeszcze, <br>nic mi nie zrobisz <br>ani Agnieszce, <br>jutro ślub wezmę <br>ja i Agnieszka, <br>a na latarni <br>szczęście zamieszka. <br> A jednak ostatniej tej nocy przed weselnym dniem zaszła rzecz straszna a niespodziewana
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego