był z niej nad podziw. Nosiła mnóstwo warkoczyków, co pannom przystoi, i wiadomo, że była "chuszru", piękna. Jurek lękał się, że wkrótce się w niej zakocha, bo od czasów Łarysy, którą widział nagą, zrobił się bardzo kochliwy.<br>Domek był ulepiony z prawie białej, nie wypalanej gliny. Za "obrączkowe" ruble wynajęli izdebkę bez nieznanych zupełnie w tamtych stronach łóżek, spało się na grubej powłoce kołder zaścielających polepę, na poduszkach opartych o ścianę. Czeredy pcheł czuły się w tych kołdrach znakomicie, z pokolenia na pokolenie, a trzepanie, które urządzała im Ziuta z Jaśką, choćby tęgie i zażarte, nie było dla nich dopustem bożym