Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Gdy owoc dojrzewa
Rok: 1958
Kazimiery rozpłynął się jak smużka niebieskiego dymu.

- Wracamy do domu - rzekła Pola głosem nieco znużonym. Wstała i wygładziła rękarni spódniczkę.

- Nie martw się, Adamczyk - dodała po chwili. - Spójrz, jak jest pięknie. Chyba ze wszystkiego na świecie najbardziej lubię ten stary ogród. Znam tu każde drzewo, słyszę, jak trawa rośnie... Ładne jabłka będą w tym roku. Ojciec powiada, że gdy nagryza jabłko, czuje zapach młodości. On sam przecież sadził te wszystkie jabłonie... Chodź, Adamczyk, zobaczymy, co robi nasz dostojny brodacz. Ach, prawda! Czy wiesz, że wasza panna Kazimiera jest w Kijowie? Spotkałam ją na ulicy... W takim dużym, du-użym kapeluszu... Nawet
Kazimiery rozpłynął się jak smużka niebieskiego dymu.<br><br>- Wracamy do domu - rzekła Pola głosem nieco znużonym. Wstała i wygładziła rękarni spódniczkę.<br><br>- Nie martw się, Adamczyk - dodała po chwili. - Spójrz, jak jest pięknie. Chyba ze wszystkiego na świecie najbardziej lubię ten stary ogród. Znam tu każde drzewo, słyszę, jak trawa rośnie... Ładne jabłka będą w tym roku. Ojciec powiada, że gdy nagryza jabłko, czuje zapach młodości. On sam przecież sadził te wszystkie jabłonie... Chodź, Adamczyk, zobaczymy, co robi nasz dostojny brodacz. Ach, prawda! Czy wiesz, że wasza panna Kazimiera jest w Kijowie? Spotkałam ją na ulicy... W takim dużym, du-użym kapeluszu... Nawet
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego