Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Obłęd
Rok: 1983
suchego grzbietu, który uwiera mnie w ramię, i znużonej, trzęsącej się głowy?
I będziemy tak siedzieć w milczeniu, patrząc na kraty, wspominając kajdaniarskiego mazura, a może odezwy w "Robotniku"?
Siedzieć - ile lat?, gdyż nie wiem, jaki on ma wyrok, a ja swego wyroku jeszcze nie otrzymałem.
I tęsknić - wpatrzeni w jabłko w żylastych rękach, bo za jabłkiem sad, za sadem pole, za polem łąka, za łąką brzozowy las.
I śnić prześnione, przepadłe, minione, przeróżne glorie victis.
Tam do diaska!
Nic nie przepadło.
Nic nie umarło.
I oto wiem, jaką mu przynieść pociechę.
Bez pochlebstwa i kłamstwa.
Godną mężczyzny, którym był, tak
suchego grzbietu, który uwiera mnie w ramię, i znużonej, trzęsącej się głowy?<br>I będziemy tak siedzieć w milczeniu, patrząc na kraty, wspominając kajdaniarskiego mazura, a może odezwy w "Robotniku"?<br>Siedzieć - ile lat?, gdyż nie wiem, jaki on ma wyrok, a ja swego wyroku jeszcze nie otrzymałem.<br>I tęsknić - wpatrzeni w jabłko w żylastych rękach, bo za jabłkiem sad, za sadem pole, za polem łąka, za łąką brzozowy las.<br>I śnić prześnione, przepadłe, minione, przeróżne glorie victis.<br>Tam do diaska!<br>Nic nie przepadło.<br>Nic nie umarło.<br>I oto wiem, jaką mu przynieść pociechę.<br>Bez pochlebstwa i kłamstwa.<br>Godną mężczyzny, którym był, tak
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego