tak - to był głos wuja. - Pani Helena przygotowała wszystko. Idź, idź, kochany. Dobranoc.<br>Wstałem, ukłoniłem się i powtórzyłem cicho: - Dobranoc.<br>Kiedy wyszedłem na chwilę przed dom, niebo wydało mi się inne niż w mieście - bardziej granatowe i całe usiane gwiazdami. Nad głową, nad dachem domu wuja <page nr=27> Florentego, nawet w gałęziach jabłonek - wszędzie widziałem gwiazdy. Stałem z zadartą głową koło wygódki za szopą. Gdzieś z bardzo daleka, wiatr przywiał melodię. Może ktoś grał na harmonii w obozie Cyganów? Później znów było cicho.<br>Wiem, że długo nie mogłem zasnąć. Leżałem na drewnianym łóżku, w pokoju pani Helenki, przykryty pierzyną, której poszwa była zimna