obrazów, Grażyna Rusin. - To moja odskocznia od szarej rzeczywistości - wyjaśniła. - W tajniki tej sztuki wprowadził mnie przed laty ojciec mojego kolegi - malarz. Pokazał mi jak się płótno naciąga, jak się gruntuje. Cierpię tylko, że nie studiowałam malarstwa, że nie potrafię tak, jak bym chciała, namalować nagietka czy sadu z kwitnącymi jabłoniami.<br>Wyznaje, że lubi malować wszystko, co piękne. Stąd na jej płótnach tak często pojawiają się pejzaże, kwiaty. Swoich obrazów pozbywa się z trudem. Ofiarowuje je tylko tym, którzy - jak mówi - naprawdę ich pragną, gdy ma pewność, że jej płótna nie trafią za szafę.<br>Obrazy zawsze są wyznaniem autora, odsłonięciem fragmentu