to odpowiednio dobrane kolorystycznie części garderoby, kiedy wreszcie znalazłam cały komplet najrozmaitszych flag. Wyciągnęłam francuską i zaczęłam mieć następne zmartwienie. Gdzie, u diabła, miałam ją powiesić?!<br>Płynąc powoli na nodze od krzesła, męczyłam się jak potępieniec i dokonywałam najdziwniejszych prób aż do chwili, kiedy zrobił się jasny dzień i ujrzałam jacht, znacznie mniejszy od mojego, ale bardzo podobny z sylwetki, z identycznym jak mój zegarem słonecznym na pokładzie. Na zegarze powiewała szwedzka flaga!<br>Niezależnie od tego, czym naprawdę był ten sterczący pochyło drąg, wyrzutnią rakiet, zegarem czy masztem, postanowiłam wykorzystać go w taki sam sposób. Zaopatrzony był w jakieś sznurki, idące