Typ tekstu: Książka
Autor: Urbańczyk Andrzej
Tytuł: Dziękuję ci, Pacyfiku
Rok: 1997
japońskiego subaru, z którego jest tak dumny. Nie ma co, miłego faceta wiezie pan Fujimori do swego domu.
Przykro mi, ale angielski jest w japońskim wydaniu strasznym językiem. Nie wiadomo, w jaki sposób wytworzył się nieartykułowany slang, jakaś kompozycja, jakiś kompromis pomiędzy japońską wymową a angielską treścią. Tak więc port jachtowy to jotto aba, kawa - kohi, poczta - posto... Straszne. Ale najgorsze dopiero czeka mnie, gdy znajdziemy się na "Fuji III" i jego załoga zacznie nazywać cały osprzęt po "angielsku".
Małe, kręte, często kończące się ślepo zaułki. Jak gdyby żywcem skopiowane z czasów samurajskich. Jak gdyby skopiowane z filmów Kurosawy. Wystarczyłoby usunąć
japońskiego subaru, z którego jest tak dumny. Nie ma co, miłego faceta wiezie pan Fujimori do swego domu.<br> Przykro mi, ale angielski jest w japońskim wydaniu strasznym językiem. Nie wiadomo, w jaki sposób wytworzył się nieartykułowany slang, jakaś kompozycja, jakiś kompromis pomiędzy japońską wymową a angielską treścią. Tak więc port jachtowy to jotto aba, kawa - kohi, poczta - posto... Straszne. Ale najgorsze dopiero czeka mnie, gdy znajdziemy się na "Fuji III" i jego załoga zacznie nazywać cały osprzęt po "angielsku".<br> Małe, kręte, często kończące się ślepo zaułki. Jak gdyby żywcem skopiowane z czasów samurajskich. Jak gdyby skopiowane z filmów Kurosawy. Wystarczyłoby usunąć
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego