i powróciłem do "Wandy" w minorowym nastroju.<br><br><tit>V</><br>W pensjonacie zastałem messagio od państwa Campillich z zaproszeniem na herbatę. Messagio zawierało adnotację, z której wynikało, że należy potwierdzić zaproszenie. Zatelefonowałem, że przyjdę. Powiedziałem to służącemu, który odebrał telefon i od którego dowiedziałem się, że "państwo odpoczywają". Zjadłem obiad, sam w jadalni, bo spóźniony, i też, zwyczajem włoskim, poszedłem przeczekać na leżąco najgorętszą porę dnia. Na piątą stawiłem się u Campillich.<br>Służący, tym razem nie w swojej bluzie paskowanej, ale białej, wprowadził mnie do salonu na lewo od holu. Była to sala ogromna, pełna luster i świeczników. Na ścianach mnóstwo obrazów, obicie