Typ tekstu: Książka
Autor: Pankowski Marian
Tytuł: Fara na Pomorzu
Rok: 1997
upił tyle że tyle... oblizał wargi i uśmiechnął się. - To jakiś trunek egzotyczny, bo i smak chyba śródziemnomorski... Jakby zapach skórki pomarańczowej... Wspaniałe.
Proboszcz klepnął się dłońmi w kolana.
- No, no... jeśli historycy tak odczytują rzeczywistość... Ładny interes... To, co pijemy, to nalewka z kwiatu czarnego bzu. Uwaga! Nie z jagód, tych fioletowych, co się nimi drozdy i gołębie grzywacze objadają, nie... z kwiatów. - Zbliżył dłonie do siebie, jakby osłaniał migocący ogienek.
- Baldaszkowate, kremowe i pachnące padliną! - Śmieje się. - Nie "cuchnące", pachnące! A jak się je utopi w czystym jak łza spirytusie... to napój z nich wykwintny... nie dla nałogowców. Po
upił tyle że tyle... oblizał wargi i uśmiechnął się. - To jakiś trunek egzotyczny, bo i smak chyba śródziemnomorski... Jakby zapach skórki pomarańczowej... Wspaniałe. <br>Proboszcz klepnął się dłońmi w kolana. <br>- No, no... jeśli historycy tak odczytują rzeczywistość... Ładny interes... To, co pijemy, to nalewka z kwiatu czarnego bzu. Uwaga! Nie z jagód, tych fioletowych, co się nimi drozdy i gołębie grzywacze objadają, nie... z kwiatów. - Zbliżył dłonie do siebie, jakby osłaniał migocący ogienek. <br>- Baldaszkowate, kremowe i pachnące padliną! - Śmieje się. - Nie "cuchnące", pachnące! A jak się je utopi w czystym jak łza spirytusie... to napój z nich wykwintny... nie dla nałogowców. Po
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego