Typ tekstu: Książka
Autor: Sapkowski Andrzej
Tytuł: Wieża jaskółki
Rok: 2001
że umrę z wycieńczenia. A po nim w ogóle nie było zmęczenia widać. To nie człowiek. To wcielony diabeł.
- Dokąd cię zawiózł?
- Do mieściny, która nazywała się Fano.
- Gdyśmy wjechali do Fano, wielmożny trybunale, mrok już był, ćma choć oko wykol, niby dopiero szesnasty września, ale dzień pochmurny i zimny jak diabli, rzekłbyś, listopad. Długo szukać warsztatu płatnerza nie musieliśmy, bo największe to obejście w całym miasteczku, a do tego dzwon młotów kujących żelazo nieprzerwanie szedł stamtąd. Neratin Ceka... Próżno pan pisarz to imię zapisuje, bo nie pamiętam, czy mówiłam o tym, ale Neratin nie żyje już, zabili go we wsi zwanej
że umrę z wycieńczenia. A po nim w ogóle nie było zmęczenia widać. To nie człowiek. To wcielony diabeł.<br>- Dokąd cię zawiózł?<br> - Do mieściny, która nazywała się Fano.<br> - Gdyśmy wjechali do Fano, wielmożny trybunale, mrok już był, ćma choć oko wykol, niby dopiero szesnasty września, ale dzień pochmurny i zimny jak diabli, rzekłbyś, listopad. Długo szukać warsztatu płatnerza nie musieliśmy, bo największe to obejście w całym miasteczku, a do tego dzwon młotów kujących żelazo nieprzerwanie szedł stamtąd. Neratin Ceka... Próżno pan pisarz to imię zapisuje, bo nie pamiętam, czy mówiłam o tym, ale Neratin nie żyje już, zabili go we wsi zwanej
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego