kozerną kartę.<br>Kennę Selborne. Czujną.<br> Kenna już wcześniej sondowała miecznika, delikatnie kłuła go impulsami, ostrożnie zapuszczała się w gąszcz jego myśli. Teraz była gotowa. Przyłożywszy do nosa chustkę - zawsze istniało niebezpieczeństwo krwotoku - wdarła się do mózgu pulsacją i rozkazem. Esterhazy zakrztusił się, poczerwieniał, oburącz ucapił blat stołu, za którym siedział, jak gdyby bał się, że stół uleci do ciepłych krajów razem z plikiem faktur, kałamarzem i przyciskiem do papierów przedstawiającym nereidę, w ciekawy sposób figlującą z dwoma trytonami na raz. <br>Spokojnie, rozkazała Kenna, to nic, nic się nie dzieje. Po prostu masz ochotę opowiedzieć nam o tym, co nas ciekawi. Przecież wiesz