Typ tekstu: Książka
Autor: Sapkowski Andrzej
Tytuł: Narrenturm
Rok wydania: 2003
Rok powstania: 2002
widzi... Rzuci motykę, pochyli się, ułapi płotu, a dziewierz ją, kieckę aż na plecy zadarłszy, jako ten cap chędoży... Tfu, sromota... A memu chłopu, baczę, oczy się świecą, aż się nieraz obliże... Tedy jej gadam, obyczajność miej, poćpiego jedna, czego cudzym mężom głowy kręcisz. A ona na to: wygódź chłopu, jak należy, to się nie będzie za innymi oglądał ani ucha nadstawiał, gdy inni wełnę gręplują. I rzekła jeszcze, że cicho się kochać nie myśli, bo jej przyjemno, a jak przyjemno, to jęczy a krzyczy. A że ksiądz w kościele kazał, że to grzech, taka przyjemność, tedy on, musi, durny albo zbiesił
widzi... Rzuci motykę, pochyli się, ułapi płotu, a dziewierz ją, kieckę aż na plecy zadarłszy, jako ten cap chędoży... Tfu, sromota... A memu chłopu, baczę, oczy się świecą, aż się nieraz obliże... Tedy jej gadam, obyczajność miej, poćpiego jedna, czego cudzym mężom głowy kręcisz. A ona na to: wygódź chłopu, jak należy, to się nie będzie za innymi oglądał ani ucha nadstawiał, gdy inni wełnę gręplują. I rzekła jeszcze, że cicho się kochać nie myśli, bo jej przyjemno, a jak przyjemno, to jęczy a krzyczy. A że ksiądz w kościele kazał, że to grzech, taka przyjemność, tedy on, musi, durny albo zbiesił
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego