Typ tekstu: Książka
Autor: Artur Baniewicz
Tytuł: Drzymalski przeciw Rzeczpospolitej
Rok: 2004
rzeki.
Kiernacki odczekał, aż ostatni z tych mniej szczęśliwych znieruchomieje na stercie pogiętego żelastwa, po czym skinął głową w stronę samochodu.
- To by było na tyle. Możemy wracać. Nic tu po nas.
Rozdział 7
Aneta najwyraźniej przejęła się prośbą: po prostu odłączyła aktualnego rozmówcę. Spokojny głos dopadł Zdrzałkowicza zupełnie nagle, jak tam, na parkingu.
- Dobry wieczór, panie Kostku. Trudno się do was dopchać.
Kostek wykonał głęboki wdech. Potem, nie bez wysiłku, starał się posłać w eter swój dobroduszny, życzliwy uśmiech.
- Witamy w Trójce. Słucham.
Zakręcił palcem, upewniając się, czy rozmowa jest nagrywana. Niby wszystkie były, ale wiadomo: rutyna zawodzi właśnie wtedy, gdy
rzeki.<br>Kiernacki odczekał, aż ostatni z tych mniej szczęśliwych znieruchomieje na stercie pogiętego żelastwa, po czym skinął głową w stronę samochodu.<br>- To by było na tyle. Możemy wracać. Nic tu po nas.<br>Rozdział 7<br>Aneta najwyraźniej przejęła się prośbą: po prostu odłączyła aktualnego rozmówcę. Spokojny głos dopadł Zdrzałkowicza zupełnie nagle, jak tam, na parkingu.<br>- Dobry wieczór, panie Kostku. Trudno się do was dopchać.<br>Kostek wykonał głęboki wdech. Potem, nie bez wysiłku, starał się posłać w eter swój dobroduszny, życzliwy uśmiech.<br>- Witamy w Trójce. Słucham.<br>Zakręcił palcem, upewniając się, czy rozmowa jest nagrywana. Niby wszystkie były, ale wiadomo: rutyna zawodzi właśnie wtedy, gdy
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego