pisarz, który, jak nikt inny, pohańbił klasy posiadające (bardziej nawet w Pornografii niż w Ferdydurke), mówi, że czuje się <q>"przygotowany na przeżycie się tych treści, którymi faszerowała mnie epoka, na bankructwo socjalizmu, demokracji, scjentyfizmu, że prawie z niecierpliwością wyglądam nieuniknionej reakcji, prawie sam nią jestem!"</> (Dz II 85) Słowem, podobnie jak to, co napisał do Ślubu, było walką z tradycją, przeszłością i Polską, tak wiele z tego, co stworzył później, miało bronić Gombrowiczowskiej samoistności i wyjątkowości przed światem, Europą i przyszłością.<br>Ruch odrzucania można nazwać procesem "odczłowieczenia" (do którego przecież gotów się Gombrowicz przyznać!), ponieważ tłumaczy on jednostkę tym, co zewnętrzne, wpisuje