ostro pachną, powiedziała Blokowa, której znudziło się już odmawianie zdrowasiek i szeptała na boku z matką Marycha, która wcale nie miała na to ochoty, zmęczona całym dniem biegania, i wolała palcami odmawiać różaniec, a pod zamknięte powieki przywoływać żywą twarz Starej Pani Człowieku, kiedy z nią po raz ostatni rozmawiała, jak ze świętą, myślała sobie nie słuchając szybkiego terkotania Blokowej, zapach kwiatów był obezwładniający w tym stężeniu, inne kobiety też przymykały oczy, coraz bardziej kiwały starymi głowami, zupełnie mechanicznie przytakując wszystkiemu, co się działo dookoła, tak, tak, tak, słyszały o wszystkim, nie było dla nich nic nowego, nic zadziwiającego ani w jedną