Typ tekstu: Prasa
Tytuł: CKM
Nr: 5
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 2000
chwilę masz pogrzeb, a w parę minut potem samobójczy atak jakiegoś durnia, któremu spieszy się nieba. I nędza. Wszędzie nędza. Mój fotograf Dan koniecznie chce ją uwiecznić. Jego wielka biała głowa to idealny cel dla ukrytych strzelców. Ale snajperzy chyba celują w kogoś innego.
Od kilku kilometrów jedzie za nami jakaś ciężarówka. Przewodnik ma lekkiego pietra. "Przestańcie, kurwa, robić zdjęcia. Ściągnęliście nam ogona". Fakt. Przewodnik chce z nimi gadać. Dan ciągle fotografuje, a ja już widzę swój własny pochówek. Z budynku obok patrzą na nas jacyś ludzie. Pewnie liczą na drakę. Nic z tego. Przewodnik spławia naszych tropicieli. Wracamy na łódź
chwilę masz pogrzeb, a w parę minut potem samobójczy atak jakiegoś durnia, któremu spieszy się nieba. I nędza. Wszędzie nędza. Mój fotograf Dan koniecznie chce ją uwiecznić. Jego wielka biała głowa to idealny cel dla ukrytych strzelców. Ale snajperzy chyba celują w kogoś innego.<br>Od kilku kilometrów jedzie za nami jakaś ciężarówka. Przewodnik ma lekkiego pietra. "Przestańcie, kurwa, robić zdjęcia. Ściągnęliście nam ogona". Fakt. Przewodnik chce z nimi gadać. Dan ciągle fotografuje, a ja już widzę swój własny pochówek. Z budynku obok patrzą na nas jacyś ludzie. Pewnie liczą na drakę. Nic z tego. Przewodnik spławia naszych tropicieli. Wracamy na łódź
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego