Zgadza się. A to pan słyszał? Ta melodia była bardzo wesoła i skoczna. Aż podrywała do tańca. Może była nawet za wesoła. Grała ją, paląc papierosa, coraz szybciej i głośniej, jedną ręką sięgając co jakiś czas po szampana. Ale to wcale jej nie przeszkadzało, ani na chwilę nie przerywała. Wreszcie jakby się ocknęła. Przerwała nagle. Wie pan, co to jest? - nie wiedziałem, chociaż już to kiedyś słyszałem, ale ona nawet nie czekała na odpowiedź. To kankan. To muzyka, która idealnie pasuje do burdelu, czyli na przykład tutaj. Znowu się roześmiała, takim niewesołym, hałaśliwym śmiechem. Niech pan tu podejdzie, niech się pan