Typ tekstu: Książka
Autor: Myśliwski Wiesław
Tytuł: Widnokrąg
Rok: 1996
się zapamiętać, że
mogłem tutaj zgubić tego buta.
Słońce wspięło się na szczyt nieba, kiedy weszliśmy do wsi, gdzie
mieściła się gmina. I przy którejś z chałup z brzegu matka zobaczywszy
na podwórzu żuraw, wykrzyknęła:
- O, studnia! Poczekajcie, pójdę spytać się, to byś sobie nogi umył i
założył buty. Bo jakby to wyglądało, ojciec posadę ma objąć, a ty boso.
- Postawiwszy walizki, weszła do chałupy. - Pozwolili - powiedziała
wracając. - Może nawet mieszkanie by się u nich znalazło. Ospę, zboże
trzymają, to by na strych wynieśli. Nieduziutkie, ale na początek dobre
i takie.
Znów złapała te walizki, pchnęła furtkę w ogrodzeniu. Ojcu kazała
się zapamiętać, że<br>mogłem tutaj zgubić tego buta.<br> Słońce wspięło się na szczyt nieba, kiedy weszliśmy do wsi, gdzie<br>mieściła się gmina. I przy którejś z chałup z brzegu matka zobaczywszy<br>na podwórzu żuraw, wykrzyknęła:<br> - O, studnia! Poczekajcie, pójdę spytać się, to byś sobie nogi umył i<br>założył buty. Bo jakby to wyglądało, ojciec posadę ma objąć, a ty boso.<br>- Postawiwszy walizki, weszła do chałupy. - Pozwolili - powiedziała<br>wracając. - Może nawet mieszkanie by się u nich znalazło. Ospę, zboże<br>trzymają, to by na strych wynieśli. Nieduziutkie, ale na początek dobre<br>i takie.<br> Znów złapała te walizki, pchnęła furtkę w ogrodzeniu. Ojcu kazała
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego