się zapamiętać, że<br>mogłem tutaj zgubić tego buta.<br> Słońce wspięło się na szczyt nieba, kiedy weszliśmy do wsi, gdzie<br>mieściła się gmina. I przy którejś z chałup z brzegu matka zobaczywszy<br>na podwórzu żuraw, wykrzyknęła:<br> - O, studnia! Poczekajcie, pójdę spytać się, to byś sobie nogi umył i<br>założył buty. Bo jakby to wyglądało, ojciec posadę ma objąć, a ty boso.<br>- Postawiwszy walizki, weszła do chałupy. - Pozwolili - powiedziała<br>wracając. - Może nawet mieszkanie by się u nich znalazło. Ospę, zboże<br>trzymają, to by na strych wynieśli. Nieduziutkie, ale na początek dobre<br>i takie.<br> Znów złapała te walizki, pchnęła furtkę w ogrodzeniu. Ojcu kazała