Najmniejszy problem będzie z pracami sygnowanymi, którym sam artysta nadał tytuł. Pewien kłopot przysporzą zapewne dzieła rzeźbiarza, nad którymi ostatnio pracował lub te w ogóle nie opisane, bez tytułu, bez daty. Część eksponatów, chociażby z braku miejsca, gdy dzieła wracały z wystaw, sam Hasior porozkładał na kawałki. - Jeśli nie znajdziemy jakiejś dokumentacji, w której te prace będą opisane lub sfotografowane, wątpliwym jest, by zostały złożone w całość - stwierdza Agata Pitoń.<br>Na pewno publiczności udostępniona będzie do zwiedzania część mieszkalna, którą Władysław Hasior nazywał świetlicą powiatową. Tu zapraszani byli goście przybywający na wernisaże, tutaj też Mistrz prezentował fragmenty ogromnej kolekcji slajdów zbieranych