pod moją komendą. Nagrałem się, naśpiewałem na<br>chwałę Bożą i niejednego księdza przeżyłem, to tylko Bóg mi może kazać<br>odpocząć. A Bóg mi mówi, graj, Janie. Przyzwyczaiłem się do twojego<br>grania i innego nie chcę. Powiedz to księdzu. A pewnie chce wcisnąć<br>jakiegoś powinowatego. Zdąży, zdąży. Ale póki ci palce jako tako<br>chodzą, ty mi graj.<br> Mimo to, gdy Jan nagle zmarł, ksiądz przeżył to tak głęboko, że długo<br>nie próbował szukać nowego organisty, jakby to puste miejsce przy<br>fisharmonii i cisza na chórze podtrzymywały w nim dalej obecność Jana.<br>Podpowiadali mu ludzie różnych kandydatów, lecz każdy był nie ten, nie<br>taki