czas chodzić na takie wycieczki. A w cichości ducha dręczyła się jeszcze i tym, że zmykała tak przed najeźdźcami i wrogami ojczyzny. Czuła się pohańbioną na wieki i na próżno pocieszała się tym, że uciekała nie jako Polka, ale jako bezbronna kobieta przed gromadą dzikich, rozbestwionych zapewne chłopów. Tak, ale jakże pięknie byłoby zachować się tak, jak Polce przystało - a więc stanąć, coś im powiedzieć, pouczyć ich, że rycerz nie zaczepia przelęknionej kobiety, lecz śpieszy jej na pomoc. Zaś gdyby pojęli i ofiarowali jej tę pomoc, wtedy byłby czas dumnie im na to odrzec, że Polka nie przyjmuje pomocy od nieprzyjaciół