Typ tekstu: Książka
Autor: Sapkowski Andrzej
Tytuł: Chrzest ognia
Rok: 2001
przecie elf, z pozoru jeno młodzik... Mądry... Czuły... Mchem pachniał, trawami i rosą... Ku drugiemu sama ramiona wyciągnęłam... Z chęcią... Maleńko miłości? Bies jeden wie, ile w tym było miłości, a ile strachu, ale strachu było więcej, tegom pewna... Bo miłość udawana była, choć dobrze, ale udawana przecie, jako w jarmarcznej igrze, jako w jasełce, bo tam, jeśli aktorowie zdolni, to wnet zapominasz, co udawaniem, a co prawdą. A strach był. Prawdziwie był.
Milczał.
- A śmierci takoż nie udało się nam pokonać. O świcie dwóch ubili, zanimeśmy brzegu Wstążki doszli. Z tych trzech, co przeżyli, żadnegom więcej na oczy nie widziała
przecie elf, z pozoru jeno młodzik... Mądry... Czuły... Mchem pachniał, trawami i rosą... Ku drugiemu sama ramiona wyciągnęłam... Z chęcią... Maleńko miłości? Bies jeden wie, ile w tym było miłości, a ile strachu, ale strachu było więcej, tegom pewna... Bo miłość udawana była, choć dobrze, ale udawana przecie, jako w jarmarcznej igrze, jako w jasełce, bo tam, jeśli aktorowie zdolni, to wnet zapominasz, co udawaniem, a co prawdą. A strach był. Prawdziwie był. <br>Milczał.<br> - A śmierci takoż nie udało się nam pokonać. O świcie dwóch ubili, zanimeśmy brzegu Wstążki doszli. Z tych trzech, co przeżyli, żadnegom więcej na oczy nie widziała
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego