linią zaznacza kontur jej postaci, a także samą twarz na tle karminowego nimbu, podkreśla jej inność, wieczną, archaiczną inność, którą rozpoznawano wszędzie od zawsze. <br>Byłem pewien, że gdyby w tej chwili zgasły wszystkie światła dnia, te sztuczne i naturalne błyski, flesze, refleksy, Miłka dalej pozostałaby taka świecąca, że będzie się jarzyć światłem nie pożyczonym, ale pochodzącym z jej własnego źródła. Może to światło w niej brało się właśnie z poczucia odrębności, tylko tak mogło się rozwijać, w ciągłej przymusowej izolacji, niepodzielone, nierozdrobnione, niezerwane przedwcześnie. <br>Patrzyłem, jak światło za nią podąża, nie chce się z nią rozstać, odsłania na moment ocienione miejsca