najgorętsze życzenie nie chciało się urzeczywistnić. Już otwór jaskini. Przebraliśmy się w kombinezony, na głowy włożyliśmy kaski, na kaski latarki "czołówki". Studnia wlotowa. Jeden po drugim zanurzaliśmy się w ciemność. Powinienem pozostać na powierzchni, jeśli chciałem rzeczywiście kierować całością akcji, ale nie stać mnie było na to. Pcham się do jaskini, bo chcę się jak najszybciej dowiedzieć, co z Januszem, co z jego ekipą? Jedna studnia, druga... Warunki świetne, nie ma porównania z tym, co się działo przed trzema laty, można by się rozkoszować suchą jaskinią, monumentalnością studni, chwalić trudności zacisków, gdyby nie ta dolegliwa drzazga w świadomości.<br>Wreszcie, na głębokości