Typ tekstu: Książka
Autor: Artur Baniewicz
Tytuł: Drzymalski przeciw Rzeczpospolitej
Rok: 2004
usłyszał odgłos szybkich, miękko stawianych kroków. Jakiś cholerny nocny sprinter. Przekręcił zasuwę i zmrużył oczy w obronie przed światłem.
- No to jestem.
Wpatrywał się przez chwilę tępo w bladą twarz nad czernią zapiętej pod szyję skórzanej kurtki. Z góry i boków rozmytą jasną plamę otaczały rozpuszczone włosy, pośrodku czerwieniła się jaskrawa krecha przesadnie umalowanych ust. Był w połowie ślepy. Jedno oko w ogóle nie chciało się rozkleić, drugie, suche jak pieprz, zdawało się wypełnione piaskiem.
- Proszę? - wymamrotał.
- Trzecia. - Kobieta postukała w przegub i dopiero to odblokowało jakąś zaklinowaną klapkę w mózgu Kiernackiego.
- O Jezu... To tylko zły sen. - Pod czaszką odskakiwały
usłyszał odgłos szybkich, miękko stawianych kroków. Jakiś cholerny nocny sprinter. Przekręcił zasuwę i zmrużył oczy w obronie przed światłem.<br>- No to jestem.<br>Wpatrywał się przez chwilę tępo w bladą twarz nad czernią zapiętej pod szyję skórzanej kurtki. Z góry i boków rozmytą jasną plamę otaczały rozpuszczone włosy, pośrodku czerwieniła się jaskrawa krecha przesadnie umalowanych ust. Był w połowie ślepy. Jedno oko w ogóle nie chciało się rozkleić, drugie, suche jak pieprz, zdawało się wypełnione piaskiem.<br>- Proszę? - wymamrotał.<br>- Trzecia. - Kobieta postukała w przegub i dopiero to odblokowało jakąś zaklinowaną klapkę w mózgu Kiernackiego.<br>- O Jezu... To tylko zły sen. - Pod czaszką odskakiwały
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego