się, uciekać od zagadnienia słabości. Przeciwnie, urasta ono dzisiaj w zagadnienie pierwszorzędnej wagi. Cała "dobra" Europa, Europa tradycji humanistycznych, której dzieje pełne są okrucieństw i zbrodni, ale przecie nigdy nie pochwalanych otwarcie - ta Europa okazała się śmieszna, bezsilna, niedołężna. "Zła" Europa, Europa otwarcie uwielbionego bezprawia narzuciła swoje zamiłowanie do efektów jaskrawych, narzędzi gwałtownych, idej ułatwionych, wziętych w monopol przez urzędy propagandy. Kogoś, kto przemawia jeszcze językiem dobrej Europy, ludzie słuchają z przyjemnością, ale zarazem z niedowierzaniem. Brzmi to jak bajka o wyspach szczęśliwych opowiadana w wieku bombowców i czołgów, brzmi to jak słowa Ewangelii, którą może pastorzy czytają swoim żołnierzom na