Typ tekstu: Książka
Autor: Płoński Janusz, Rybiński Maciej
Tytuł: Góralskie tango
Rok: 1978
pierwszy zakręt. Chodziło po prostu o zrobienie frajdy kibicom, którzy przeżyliby spory zawód, gdyby samochody jechały jak na defiladzie. Przyszli przecież zobaczyć rajd.
Po godzinie punkt sędziowski można już było zlikwidować.
12.
- Niech to szlag - powiedział Molenda do pilota. - Bez sensu to wszystko.
- Co bez sensu?
- No, cała ta nasza jazda. Tylko do pierwszego pekacu, tylko do pierwszego pexacu - krzyknął nagle przedrzeźniając głos Piekarskiego. -A potem najkrótszą drogą do hotelu i czekać.

- Ostatecznie taka była umowa - powiedział pilot. - Przecież robimy mu tylko klasę.
- Fakt, ale można by coś spróbować. Zrobiliśmy sobie część notatek, pozostałą trasę znam, bo przejechałem. Można by coś
pierwszy zakręt. Chodziło po prostu o zrobienie frajdy kibicom, którzy przeżyliby spory zawód, gdyby samochody jechały jak na defiladzie. Przyszli przecież zobaczyć rajd.<br>Po godzinie punkt sędziowski można już było zlikwidować.<br>12.<br>- Niech to szlag - powiedział Molenda do pilota. - Bez sensu to wszystko.<br>- Co bez sensu?<br>- No, cała ta nasza jazda. Tylko do pierwszego pekacu, tylko do pierwszego pexacu - krzyknął nagle przedrzeźniając głos Piekarskiego. -A potem najkrótszą drogą do hotelu i czekać.<br>&lt;page nr=51&gt;<br>- Ostatecznie taka była umowa - powiedział pilot. - Przecież robimy mu tylko klasę.<br>- Fakt, ale można by coś spróbować. Zrobiliśmy sobie część notatek, pozostałą trasę znam, bo przejechałem. Można by coś
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego