mając gdzieś na wypadek zimna, czy zmroku swoje domy, swoje gniazda. Zachowują się swobodnie i czują się bezpieczne, bo są w gromadzie, są razem. Tylko ja czuję się taka opuszczona, samotna i bezsilna. Jak ptak, który wyleciał z gniazda i który się zgubił. <br>Serpentyna złowrogich myśli przewija się w mojej jaźni, coraz bardziej ją oplatając i zacieśniając się aż do bólu. Zapytuję się i ciągle wątpię, czy mój powrót do domu jest potrzebny, czy ma jakikolwiek sens. Ptak by pofrunął do swoich piskląt, nie zostawiłby ich samych w gnieździe, a ja? Mam przecież dzieci, bardzo kochane, udane. Coś mi wszyscy ostatnio