jeden. Czułem jego moc i sens nawet wówczas, kiedy nie mogąc się z nim pogodzić, miotałem się po całym Rzymie. W Lazaretto, powoli przychodząc do sił i uspokajając się, widziałem jeszcze wyraźnie, że na moje nieszczęście z przesłanek, które się wokół sprawy ojca nagromadziły, mógł się na terenie rzymskim wykrystalizować jeden jedyny wynik, właśnie ten, który się wykrystalizował. Tak czując, chociaż nada! z bólem myślałem o ojcu i oburzałem się na niesprawiedliwość, która nas spotkała, w jakiś sposób nawykłem do swojej porażki głównie właśnie przez to, że stała za nią logika, obca mi, ale wiążąca wszystko dotąd w mojej sprawie, ze swojego