Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Dom
Nr: 3
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 1985
sklepu powiększyło się, odkąd przybył stały rezydent kanarek Ferdynand. Przychodzą okoliczne dzieciaki, dopytują się o kanarka, przynoszą mu różne smakołyki. Ostatnio wręczyły dla Ferdynanda główkę kapusty. Robią to bezinteresownie, bo nie należą do klientów, dzieciom raczej niczego nie sprzedajemy. Choć zdarzają się wyjątki. Kiedyś pojawiła się w sklepie bardzo poważna jedenastoletnia dama i zażyczyła sobie komplecik dla niemowlęcia. Początkowo odmówiłam, jednak na jej godne oświadczyny, że właśnie narodził się jej braciszek i to ma być dla niego prezent, musiałam ulec. Anegdotek związanych z tą handlową przygodą miałabym do opowiedzenia wiele. Prowadzenie punktu "kupno-sprzedaż" przynosi mi nieraz zabawne i miłe sytuacje
sklepu powiększyło się, odkąd przybył stały rezydent kanarek Ferdynand. Przychodzą okoliczne dzieciaki, dopytują się o kanarka, przynoszą mu różne smakołyki. Ostatnio wręczyły dla Ferdynanda główkę kapusty. Robią to bezinteresownie, bo nie należą do klientów, dzieciom raczej niczego nie sprzedajemy. Choć zdarzają się wyjątki. Kiedyś pojawiła się w sklepie bardzo poważna jedenastoletnia dama i zażyczyła sobie komplecik dla niemowlęcia. Początkowo odmówiłam, jednak na jej godne oświadczyny, że właśnie narodził się jej braciszek i to ma być dla niego prezent, musiałam ulec. Anegdotek związanych z tą handlową przygodą miałabym do opowiedzenia wiele. Prowadzenie punktu "kupno-sprzedaż" przynosi mi nieraz zabawne i miłe sytuacje
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego