sprawę rozkręciła jedna z matek. Pomógł sołtys, nie dlatego, że to był jego obowiązek - bo nie był - tylko dlatego, że sam jest dziadkiem. - Skrzyknął kobitki, policzył dzieciaki i ruszyło. Teraz nawet w zimie przychodzi w piecu palić, żeby dzieciaki nie marzły - mówi pomysłodawczyni Agnieszka Zięzio-Koralewska z Wólki. Koszt pobytu jednego dziecka w ośrodku to ok. 70 zł miesięcznie, pensję nauczycielce wypłaca samorząd. A jeśli już jest sala, gdzie dzieci mogą się bawić, i nauczycielka, która się zajmie edukacją, to wszystkie dodatki - herbatki, przekąski - robią sami rodzice. A przy okazji wychodzą ze swoich skorupek. "Nasze spotkania były okazją do lepszego poznania się