Typ tekstu: Książka
Autor: Breza Tadeusz
Tytuł: Urząd
Rok wydania: 1984
Rok powstania: 1960
wdzięczność. Podczas rozmowy przyciskałem mocno słuchawkę do ucha.
- Dziękuję z głębi serca dziękuję - powtarzałem. Jedna, dwie, pięć, dziesięć sekund jego milczenia. Potem:
- A więc czekam.
Wylatuję z pensjonatu. W minutę jestem na placu Villa Fiorelli. Autobus ucieka mi sprzed nosa. Walę na plac Ragusa, gdzie są taksówki. Nie ma ani jednej. Zawracam. Wreszcie coś jedzie. Filobus. Wskakuję. Koło Dworca Głównego wyskakuję. Łapię taksówkę. Po paradnych, półkolistych schodach przed wejściem do Gregoriany wbiegam. Do tych drzwi. Na koniec ustępują. Hol. Na prawo portiernia, gdzie urzędują dwaj młodzi jezuici, jeden przy centrali telefonicznej. Drugi w informacji. Widzę go. On - mnie. Kłaniam się. Podchodzę
wdzięczność. Podczas rozmowy przyciskałem mocno słuchawkę do ucha.<br>- Dziękuję z głębi serca dziękuję - powtarzałem. Jedna, dwie, pięć, dziesięć sekund jego milczenia. Potem:<br>- A więc czekam.<br>Wylatuję z pensjonatu. W minutę jestem na placu Villa Fiorelli. Autobus ucieka mi sprzed nosa. Walę na plac Ragusa, gdzie są taksówki. Nie ma ani jednej. Zawracam. Wreszcie coś jedzie. Filobus. Wskakuję. Koło Dworca Głównego wyskakuję. Łapię taksówkę. Po paradnych, półkolistych schodach przed wejściem do Gregoriany wbiegam. Do tych drzwi. Na koniec ustępują. Hol. Na prawo portiernia, gdzie urzędują dwaj młodzi jezuici, jeden przy centrali telefonicznej. Drugi w informacji. Widzę go. On - mnie. Kłaniam się. Podchodzę
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego