choć taktownie powściągliwe perswazje.<br>Ich dobra wola: oni dwaj i warszawa Smoka powiozą mnie, owszem, z bazy noclegowej w miasteczku w kierunku tego Nie-Wiadomo-Gdzie - i już ja sam zobaczę, sam się przekonam, że "warszawą" takiej dziczy, takiego odludzia nie przebijesz i że rozmyte, zamulone świeżą ulewą bezdroża narzucają jedno jedyne przystojne rozwiązanie: rezygnację.<br>Ich dyskretne przykiwanie jak najgorszym prognozom, jak najczarniejszym informacjom pana Pytałowskiego, tutejszego speca od gór, któregośmy wywlekli z miasteczka, żeby albo (podług mojej chęci) pomógł nam trafić do Nie-Wiadomo-Gdzie, albo (podług skrytej nadziei Dziadzia i Smoka) przekonał nas o daremnościwyprawy i wyrokiem nadrzędnego niejako, bezstronnego