przemawiała do kelnerów, do sprzedawczyń głosem poufnym i ciepłym. Płakała ze szczęścia, słuchając muzyki, patrząc na fantastyczne ryby w akwarium... <br>Władyś chwilami miał wrażenie, że matka o nim zapomina. Że nie jest jej potrzebny sam przez się, tylko - jako medium, pośrednik między nią a młodością. <br>O Halinie nie padło ani jedno słowo, również ani jedno słowo o ojcu. Mówiąc do siebie i Róża, i Władyś przemawiali do nadprzyrodzonych potęg, które łatwo urazić, które ciągle trzeba czarować i zaklinać. <page nr=65><br>Raz Władyś zapytał o siostrzyczkę. To dziecko przyszło na świat rok przed jego wyjazdem z domu, a w lat dziesięć po śmierci Kazia. Władysław