tu odbywa się schroniskowe, dzienne życie.<br><br><tit>Sposób na wyżycie się</><br><br>Jednak gwar, turystyczne piosenki, ogniska, przy których zasiadali zupełnie sobie nieznani ludzie, jakby przeminęły. Czasy prawdziwych turystów odeszły w zapomnienie. Tak przynajmniej twierdzą gospodarze na Starych Wierchach. - Prawdziwi turyści to dziś wymierający gatunek - mówi Danuta Truchan. - Teraz robi się spędy - jednodniowe szkolne wycieczki. Idą tacy z wielkim radiem na ramieniu, nie wiedząc gdzie i po co. Nagle do schroniska wpada sześćdziesięcioosobowa grupa - znienacka wrzask, tumult. Przy bufecie ogromna kolejka - jedni chcą pizzę, inni zapiekankę. A tu już opiekunka, która zdążyła dopić kawę, krzyczy, że za pięć minut zbiórka. W końcu równie