Typ tekstu: Książka
Autor: Andrzej Czcibor-Piotrowski
Tytuł: Cud w Esfahanie
Rok: 2001
byłem Drzejkiem, i znów obejmowałam udami jego kolana, i znów czułam na brzuchu, chyba na wysokości pępka, bo Felek przerastał mnie pewnie o dwie głowy, to, co tak pociągało te kobiety i dziewczyny w Pogoriełoje, na Syberii, i tuliłam się do niego, i tak niewiele nas dzieliło, bo pod cienką jedwabną sukienką niczego nie miałam na sobie,
a tymczasem Duddie, bo Albin właśnie tańczył z Suzie, zapaliła świece: w ich migotliwym blasku, bo światło pod sufitem naraz zgasło, tańczyliśmy dalej wszyscy pięcioro: Obi z Suzie i Duddie, bo i jedna, i druga nie mogły znieść nawet krótkiego osamotnienia i przyłączyły się
byłem Drzejkiem, i znów obejmowałam udami jego kolana, i znów czułam na brzuchu, chyba na wysokości pępka, bo Felek przerastał mnie pewnie o dwie głowy, to, co tak pociągało te kobiety i dziewczyny w Pogoriełoje, na Syberii, i tuliłam się do niego, i tak niewiele nas dzieliło, bo pod cienką jedwabną sukienką niczego nie miałam na sobie,<br>a tymczasem Duddie, bo Albin właśnie tańczył z Suzie, zapaliła świece: w ich migotliwym blasku, bo światło pod sufitem naraz zgasło, tańczyliśmy dalej wszyscy pięcioro: Obi z Suzie i Duddie, bo i jedna, i druga nie mogły znieść nawet krótkiego osamotnienia i przyłączyły się
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego