Typ tekstu: Książka
Autor: Zaniewski Andrzej
Tytuł: Król Tanga
Rok: 1997
palcach tuż nad mozaikową podłogą sali balowej, wśród kłaniających się posągów i luster odbijających te ukłony. Odczuła tylko lekkie swędzenie wywołane przez lepkość białej zawiesiny pajęczych nici, pozostawionych na ciepłym policzku, nosku i odsłoniętej skroni.
Nerwowo przejechała dłonią po twarzy i śniła dalej o sobie w złocistej sukience, baletkach i jedwabnych pończochach, o niewidzialnej orkiestrze, niesłyszalnej muzyce, w której takt wirowała. I chociaż nie słyszała dźwięków, przecież wiedziała, że porusza się dzięki nim, ułożonym we frazy, i wyczuwała melodię, bo w tym wspaniałym, srebrzystym śnie uwierzyła w jej istnienie.
Ćmy, które wpadły przez otwarte okno, krążyły po pokoju, przysiadały na stojących
palcach tuż nad mozaikową podłogą sali balowej, wśród kłaniających się posągów i luster odbijających te ukłony. Odczuła tylko lekkie swędzenie wywołane przez lepkość białej zawiesiny pajęczych nici, pozostawionych na ciepłym policzku, nosku i odsłoniętej skroni.<br> Nerwowo przejechała dłonią po twarzy i śniła dalej o sobie w złocistej sukience, baletkach i jedwabnych pończochach, o niewidzialnej orkiestrze, niesłyszalnej muzyce, w której takt wirowała. I chociaż nie słyszała dźwięków, przecież wiedziała, że porusza się dzięki nim, ułożonym we frazy, i wyczuwała melodię, bo w tym wspaniałym, srebrzystym śnie uwierzyła w jej istnienie.<br> Ćmy, które wpadły przez otwarte okno, krążyły po pokoju, przysiadały na stojących
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego