mury uznało za miłe dla siebie i upodobało w nich sobie, ażebyś wzięło w opiekę mnie, naród rzymski i wojowników moich tak, abyśmy widzieli to i czuli, i jeżeli to uczynisz, ślubuję wznieść tobie świątynię, urządzić ku czci twojej igrzyska".<br>Pewno jednak Spartakus nie miał własnego boga, a może bóg jego nie był przekupny, bo nęcące obietnice kapłanów nie odniosły skutku. Sława wodza niewolników rosła. Jego zbrojne ramię potężniało z dnia na dzień, niemal z godziny na godzinę. Jak iskra padając na suchą słomę i wióry wznieca straszliwy pożar, który ogarnia potem liczne domostwa, tak zawołanie "Spartakus" rozkuwało łańcuchy więźniów i galerników