siedemdziesiąt lat, na pierwszą starość.<br>- Pan Irek, słyszałem... - zagadał, przytrzymując rurkę nadal sterczącą z nosa, zakończoną spłaszczonym pojemniczkiem, który akurat wpychał sobie do kieszeni. - Bartek jestem! - z miejsca przeszedł na "ty".<br>Przewrócił się na bok i podał mu czubki palców lewej dłoni, lękliwie wystawiając ją spod koca.<br>- Nie mogę nic jeść - poskarżył się.<br>- No widzisz, ale mówić możesz. Wczoraj, jak cię przynieśli, nic, kurczę mać, nie reagowałeś, chociaż miałeś oczy cały czas otwarte. Już się wydawało, że jesteś mente kaptus.<br>- Jak myślę, to nie mogę mówić.<br>- Ha, ha!... Dobre! Słyszysz, Żebujka?! - krzyknął do faceta wyciągniętego na łóżku pod samym oknem i