Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Obłęd
Rok: 1983
popłyniesz...
I wtedy ją dobijesz!
Spojrzałem za siebie.
Siedziała skurczona na ławce.
Patrzyła w ślad za mną.
A ja, z wielkim szumem w głowie, czułem, że się chwieję w
rozchełstanym, trzepoczącym szlafroku.
Za dużo świeżego powietrza!
I raptem poznałem, że to wiatr.
To drzewa szumią, a nie odurzona głowa.
To jesion.
To klon.
To kasztan.
Ten, pod którym stoi ławka, wielki kasztan.
Skoro go widzisz, a mogłeś nigdy nie zobaczyć, to znak, że tu
jesteś, że naprawdę na to sobie zasłużyłeś.
Jesteś w ogrodzie.
Wygrzebałeś się.
Wyobrażasz sobie, co ci się udało?
Nic to, że łydki ci drżą pewnie, że jeszcze
popłyniesz...<br> I wtedy ją dobijesz!<br> Spojrzałem za siebie.<br> Siedziała skurczona na ławce.<br> Patrzyła w ślad za mną.<br> A ja, z wielkim szumem w głowie, czułem, że się chwieję w<br>rozchełstanym, trzepoczącym szlafroku.<br> Za dużo świeżego powietrza!<br> I raptem poznałem, że to wiatr.<br> To drzewa szumią, a nie odurzona głowa.<br> To jesion.<br> To klon.<br> To kasztan.<br> Ten, pod którym stoi ławka, wielki kasztan.<br> Skoro go widzisz, a mogłeś nigdy nie zobaczyć, to znak, że tu<br>jesteś, że naprawdę na to sobie zasłużyłeś.<br> Jesteś w ogrodzie.<br> Wygrzebałeś się.<br> Wyobrażasz sobie, co ci się udało?<br> Nic to, że łydki ci drżą pewnie, że jeszcze
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego