Typ tekstu: Książka
Tytuł: Klechdy domowe
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1960
wszyscy do Ślimaka oglądać kamień.
Ogromny głaz leżał na skraju drogi. Ruszyć go nawet nie było można.

- To, powiadacie, panowie, że do świętego Michała? - upewniał się kowal zakłopotany.
- Tak, Graboszu! Czasu przecież dużo. Na pewno dacie radę. Zanim żniwa będą i święta Anna, a potem za miesiąc święty Bartłomiej i jeszcze jeden miesiąc... nabierzecie sił, co dzień podźwigacie trochę ciężarów, to i wprawy nabierzecie.
- No, zgoda! - odpowiedział kowal.
Wieść o tej decyzji rozeszła się szybko po całym miasteczku. Jedni ufali, że Grabosz podoła, inni kiwali tylko głowami: jak świat światem nikt kamienia tego nie podniósł.
Kowal tymczasem zabrał z sobą syna
wszyscy do Ślimaka oglądać kamień. <br>Ogromny głaz leżał na skraju drogi. Ruszyć go nawet nie było można. <br><br>- To, powiadacie, panowie, że do świętego Michała? - upewniał się kowal zakłopotany. <br>- Tak, Graboszu! Czasu przecież dużo. Na pewno dacie radę. Zanim żniwa będą i święta Anna, a potem za miesiąc święty Bartłomiej i jeszcze jeden miesiąc... nabierzecie sił, co dzień podźwigacie trochę ciężarów, to i wprawy nabierzecie. <br>- No, zgoda! - odpowiedział kowal. <br>Wieść o tej decyzji rozeszła się szybko po całym miasteczku. Jedni ufali, że Grabosz podoła, inni kiwali tylko głowami: jak świat światem nikt kamienia tego nie podniósł. <br>Kowal tymczasem zabrał z sobą syna
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego