mnie spoliczkuje? Ja cię zabiję, rakarzu, ścierwo przegniłe,<br>napletku Apollina, jeśli piśniesz jeszcze jedno słowo!<br> Tu jednak nie zdzierżył Osiełek i trzasnął w gębę impertynenta. Ubogi<br>człowiek runął na kamienie, dysząc ciężko i rozgniatając łupinę od<br>arbuza.<br> Strasznie wyglądał: wyleniały płaszcz, odznaczający się jakąś barwą<br>chyba w tych czasach, kiedy jeszcze nie było ani placu Kuglarzy, ani<br>Wieży Lunatyków, rozlewał się po członkach wychudłych, jak atrament do<br>podpisywania wyroków śmierci. Szyję miał cienką i niezmiernie długą, na<br>której końcu zwieszała się bezwładnie i bezsensownie głowa maleńka,<br>łysa, kształtem czaszki świadcząca o zidioceniu przedwczesnym i<br>kompletnym; twarz przecinał nos osadzony niesymetrycznie, zakrzywionym