ściany rozrastają się, nadymają, pęcznieją skałami i pękają w szczeliny i wąwozy, rozszarpują się wierzchołkami iglastych drzew. Mży deszcz, chmury przelatują nisko, wieją nudą deszczowych wakacji w Jaremczu. Ogarnia senne znużenie spowodowane dwiema nie przespanymi nocami. Oczekiwanie, że lada moment <page nr=44> wrogie horyzontowi zgarbienia geologiczne wygładzą się w hen-przestrzenny rozmiar jeziora, odpędza sen. Trzy niegdyś pełne chwały i blasku państwa: Bawaria, Wirtembergia i Badenia, dziś prowincje w służbie szatana, czołgają się w tym samym co i my kierunku, by napić się wody z Jeziora Bodeńskiego. Głowa przy głowie, cichym szeptem, by nie usłyszał strzegący szaleniec ze swastyką, gwarzą tęsknie o dawnych