wyjechał na lotnisko i obwiózł po Warszawie chilijskiego ministra, będącego służbowo w naszej stolicy (tak postąpiła moja córka z ministrem finansów, Eduardo Aninatem), który by wytłumaczył komu trzeba w Ministerstwie Obrony, żeby przyjąć zaproszenie dla dowódcy polskiej marynarki wojennej do złożenia wizyty w Chile, który by zdobył kilka artykułów w języku hiszpańskim o polskiej gospodarce i kulturze, żeby je zamieścić w chilijskiej prasie, który by wyciągnął od polskich przedsiębiorców odpowiedzi na zapytania z Chile, który by spowodował, żeby polscy przedsiębiorcy przyjeżdżali do Chile nie na 48 godzin, towarzysząc dygnitarzom i zwiedzając kraj, ale by przylatywali dobrze i zawczasu przygotowani, który by wyegzekwował