Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Detektyw
Nr: 2 (150)
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 1999
i nawet nie było kogo zapytać, czy w ogóle przyjedzie.
I wtedy tuż za przystankiem zatrzymał się ciemny Mercedes z miejscową rejestracją.
- Może podwieźć? - uprzejmie zapytał kierowca.
Zawahała się. Tylu teraz zboczeńców na drogach. Ale ten budził zaufanie: schludnie ubrany młody mężczyzna o wyglądzie biznesmena, z nieodłącznym komórkowcem pod ręką, jowialny grubasek, w sumie - kulturalny poczciwina.
- Spadła mi pani z nieba. Jadę w interesach do T., a nie lubię podróżować sam. Pani pozwoli: Rafał jestem - dwornie ucałował jej dłoń. Odetchnęła z ulgą i pogrążyła się w rozmyślaniach. Nie trwały one długo, bowiem kierowca nieoczekiwanie skręcił w boczną uliczkę, prowadzącą do podmiejskiej
i nawet nie było kogo zapytać, czy w ogóle przyjedzie.<br>I wtedy tuż za przystankiem zatrzymał się ciemny Mercedes z miejscową rejestracją.<br>&lt;q&gt;- Może podwieźć?&lt;/&gt; - uprzejmie zapytał kierowca.<br>Zawahała się. Tylu teraz zboczeńców na drogach. Ale ten budził zaufanie: schludnie ubrany młody mężczyzna o wyglądzie biznesmena, z nieodłącznym komórkowcem pod ręką, jowialny grubasek, w sumie - kulturalny poczciwina.<br>&lt;q&gt;- Spadła mi pani z nieba. Jadę w interesach do T., a nie lubię podróżować sam. Pani pozwoli: Rafał jestem&lt;/&gt; - dwornie ucałował jej dłoń. Odetchnęła z ulgą i pogrążyła się w rozmyślaniach. Nie trwały one długo, bowiem kierowca nieoczekiwanie skręcił w boczną uliczkę, prowadzącą do podmiejskiej
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego