Typ tekstu: Książka
Autor: Zubiński Tadeusz
Tytuł: Odlot dzikich gęsi
Rok: 2001
drugiego wypali, syty. Przecież papierosy są więcej warte niż wszystkie skarby świata. - Bóg wam zapłać, dobry panie.
Jassmont, aby ukryć zmieszanie, zapytał: - Nieważne, a wy skąd, dziadku?
Żebrak wyprostował się, urósł jakby. - Panie, ja jestem spod samego Sandomierza.
- To co, teraz do was Ruscy w gościnę przyszli.
- Ano, naszło się juch, piekielników - przytaknął niechętnie i ze zgryzotą.
- Nie lepiej wam było zostać u swoich?

Żebrak uśmiechnął się uśmiechem ludzi doświadczonych i odparł stanowczo: - Wszelki mi los milszy od tych czerwonych skurwysynów, ja ich, czortów, poznałem dobrze, służyłem w KOP-ie, na granicy, nieraz się z nimi człowiek strzelał, nieraz podchodził. Dużo
drugiego wypali, syty. Przecież papierosy są więcej warte niż wszystkie skarby świata. - Bóg wam zapłać, dobry panie.<br>Jassmont, aby ukryć zmieszanie, zapytał: - Nieważne, a wy skąd, dziadku?<br>Żebrak wyprostował się, urósł jakby. - Panie, ja jestem spod samego Sandomierza.<br>- To co, teraz do was Ruscy w gościnę przyszli.<br>- Ano, naszło się juch, piekielników - przytaknął niechętnie i ze zgryzotą.<br>- Nie lepiej wam było zostać u swoich? <br><br>Żebrak uśmiechnął się uśmiechem ludzi doświadczonych i odparł stanowczo: - Wszelki mi los milszy od tych czerwonych skurwysynów, ja ich, czortów, poznałem dobrze, służyłem w KOP-ie, na granicy, nieraz się z nimi człowiek strzelał, nieraz podchodził. Dużo
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego