w strzelińskiej karczmie trzy beczki piwa na wesele, a sołtysowa wyjęła z malowanej skrzyni czepiec, haftowany złotogłowiem, na oczepiny najstarszej córy. <br><br>Latarnik przygotowywał izdebkę w baszcie na przyjęcie urodziwej, młodej żony. Wesoło patrzył na puste morze i śpiewał:<br> Rycz, kusy Purtku, <br>wyj głośniej jeszcze, <br>nic mi nie zrobisz <br>ani Agnieszce, <br>jutro ślub wezmę <br>ja i Agnieszka, <br>a na latarni <br>szczęście zamieszka. <br> A jednak ostatniej tej nocy przed weselnym dniem zaszła rzecz straszna a niespodziewana. Z dali przypłynęły żaglowe okręty szwedzkiego króla Gustawa. Nawy, o masztach wysokich i burtach najeżonych paszczami armat, zarzuciły kotwice przed Lisim Jarem. Spuszczono łodzie, załadowano beczki z