świsnął i prysnął,<br>Śmignął jak strzała przez obszar siny,<br>Przeskoczył Bałtyk, minął cieśniny,<br>Pędził, wirował niepowstrzymanie,<br>Aż się zatrzymał na oceanie.<br><br>Tu zarzucono wreszcie kotwicę,<br>Tu pan Soczewka zjadł jajecznicę,<br>Inni dostali mięsną potrawę,<br>A Kalasanty zaparzył kawę.<br>Gdy automaty zmyły naczynia,<br>Gdy komunikat podała Gdynia,<br>Rzekł pan Soczewka: "Czas już zejść na dno.<br>Zapowiedziano pogodę ładną,<br>Więc, jak przypuszczam, podwodne prądy<br>Nie zniosą zbytnio atomosondy."<br><br>Następnie dodał, prężąc się butnie:<br>"Proszę za kwadrans włączyć wyrzutnię!"<br>I psa trzymając krótko przy pysku,<br>Przez wąski otwór wszedł do pocisku.<br><br>Wnet ze straszliwą siłą wypchnięty<br>Pocisk jak piorun runął w odmęty,<br>Po czym