Typ tekstu: Książka
Autor: Grochowiak Stanisław
Tytuł: Seans
Rok: 1997
prawie tych samych słów.
- To się nazywa zmęczenie materiału. Obudziła się z dwugodzinnego snu, nie do końca trzeźwa, ale w każdym razie już był z nią kontakt.
- Właśnie przez to rozpadło się moje małżeństwo, nie chciałam ci mówić.
- Zrobiłem jej mocną kawę i musiałem przytrzymać filiżankę, bo już brał ją kac i ręka zaczynała dygotać.
- Połóż się przy mnie - poprosiła, ale miałem opory tego samego rodzaju, co przed wejściem do łóżka komuś, kto leży w szpitalu pod kroplówką, więc tak ni to się położyłem, ni to siedziałem na brzegu, pilnując tylko, żeby nie rozlała na siebie kawy.
- Fajnie, że wróciłeś. Przepraszam
prawie tych samych słów.<br>- To się nazywa zmęczenie materiału. Obudziła się z dwugodzinnego snu, nie do końca trzeźwa, ale w każdym razie już był z nią kontakt.<br>- Właśnie przez to rozpadło się moje małżeństwo, nie chciałam ci mówić.<br>- Zrobiłem jej mocną kawę i musiałem przytrzymać filiżankę, bo już brał ją kac i ręka zaczynała dygotać.<br>- Połóż się przy mnie - poprosiła, ale miałem opory tego samego rodzaju, co przed wejściem do łóżka komuś, kto leży w szpitalu pod kroplówką, więc tak ni to się położyłem, ni to siedziałem na brzegu, pilnując tylko, żeby nie rozlała na siebie kawy.<br>- Fajnie, że wróciłeś. Przepraszam
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego